poniedziałek, 11 marca 2019

Recenzja przedpremierowa: Aleksandra Rumin "Zbrodnia i Karaś"


Pewnie każdy zna klasykę w postaci „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Ja przyznaję się bez bicia, jest to jedna z niewielu lektur, których nie przeczytałam. Mam w planach nadrobić ten rażący brak jednak czuję, że muszę do niej jeszcze dorosnąć. Nie musiałam jednak dorastać do „Zbrodni i Karasia” autorstwa Aleksandry Rumin. Wręcz przeciwnie, nie mogłam się jej doczekać!  

Książka, oprócz zbrodni, nie ma praktycznie nic wspólnego z tytułowym pierwowzorem. Znajdujemy się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie gdzie zostają znalezione zwłoki znienawidzonego przez wszystkich wykładowcy Ernesta Karasia. W tym czasie na terenie kampusu znajdowało się tylko dziesięć osób, które w mniejszym lub większym stopniu miały zatarg z denatem. Kto z nich zabił profesora? A może był to tylko nieszczęśliwy wypadek?

Opis wydawcy trochę sugeruje nam, że będzie to kryminał z mocnym akcentem humorystycznym. Po trochę tak jest jednak nie jest on zbudowany w standardowy sposób. Nie mamy tutaj detektywa, który stara się rozwikłać zagadkę, nie ma przesłuchań i szukania śladów. Książka skupia się bardziej na historii bohaterów. Każdego z nich poznajemy z osoba i odkrywamy ich związek z Karasiem. Zadaniem czytelnika jest tutaj na podstawie tych historii samemu wydedukować kto mógł dopuścić się tej zbrodni. 

Taki sposób poprowadzenia fabuły bardzo przypadł mi do gustu. Mogłam poznać każdego z bohaterów, ich motywy, emocje i historię. Dzięki temu nie mogłam też oderwać się od książki, tak bardzo chciałam wiedzieć jaka jest każda kolejna osoba. Autorka przedstawia nam ich w bardzo przyjemny sposób, nie są to długie nużące opisy tylko wyłuszczenie najważniejszych informacji. Mam wrażenie, że bardziej skupiono się na tym, aby przedstawić bohaterów w taki sposób żeby wzbudzić w czytelniku emocje.




Cała książka napisana jest bardzo przyjemnym, lekko sarkastycznym językiem. Przed czytaniem można się domyślić, że będzie ona miała zabarwienie humorystyczne i ten humor przejawia się właśnie stylu pisarskim autorki. Bohaterowie nie rzucają dowcipami na lewo i prawo, nie mają zabawnych perypetii jednak mimo to czytając tą pozycję świetnie się bawimy, napełnia nas ona radością. Dodawanie, że czyta się ona praktycznie sama jest chyba zbędne. ;)

Szczerze polecam Wam „Zbrodnię i Karasia”. Gwarantuję, że spędzicie przy niej bardzo miło czas. To świetna rozrywka, która, jeżeli podejmiemy wyzwanie odkrycia mordercy, zmusza nas do myślenia i analizowania przedstawionych wydarzeń. Jeżeli nie to będzie miła, lekko zabawna lektura, która na pewno nie będzie stratą czasu.




Autor: Aleksandra Rumin
Tytuł: Zbrodnia i Karaś
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 15.03.2019
Ilość stron: 300



wtorek, 26 lutego 2019

Recenzja: Alanna Collen "Cicha władza mikrobów"



Czy wiecie, że w człowieku żyje ponad 100 bilionów różnego rodzaju bakterii i grzybów, które stanowią nasz niepowtarzalny mikrobiom? Jak się okazuje te drobnoustroje w znaczący sposób wpływają na nasze życie, są naszymi cichymi pomocnikami. A co My robimy dla nich? W swojej książce Alanna Collen odkrywa tajemnice świata mikrobów, które są naszym nieodłącznym elementem. Przybliża nam najnowsze wyniki badań nad tą częścią ludzkiego ciała, wskazuje jak bardzo jesteśmy od nich zależni i do czego może doprowadzić zachwianie równowagi w świecie naszych własnych drobnoustrojów.



Jest to książka popularno-naukowa więc nie mogę ocenić fabuły jednak treści, które ta pozycja ze sobą niesie są fascynujące. Po tej lekturze otworzyły mi się oczy na niektóre kwestie, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Należą do nich chociażby antybiotyki. Są one obecne w naszym życiu, ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się jakie konsekwencje może za sobą nieść ich zażywanie? Myślimy o tym, że nie zdrowo jest jeść mięso nafaszerowane antybiotykami jednak sami, często bez zastanowienia, przyjmujemy je kiedy przepisze nam je lekarz, nawet jeżeli nie mamy pewności czy infekcja, która nas zaatakowała jest aby na pewno bakteryjna. I właśnie między innymi na takie kwestie autorka zwraca nasza uwagę. Wskazuje jak od pierwszych minut życia mikroby nas otaczają i co możemy zrobić aby żyć z nimi w zgodzie.



Książka napisana jest niespodziewanie lekkim językiem. Chociaż wydawać by się mogło, że takiego tematu nie da się przedstawić w sposób przystępny dla ogółu to ta pozycja udowadnia jak bardzo możemy się mylić takim myśleniem. Wiadomo, nie jest to czytadełko na jeden wieczór i dobrze jest się skupić na przekazie książki jednak lektura jej jest przyjemnością i nie przysparza żadnych problemów. Momentami autorka pokazuje troszkę humoru, który ubarwia książkę i stwarza jeszcze łatwiejszą w odbiorze.

Komu mogłabym polecić tą pozycję? Zdecydowanie wszystkim! Jest to pozycja, która w prostych słowach pokazuje nam złożoność naszego mikrobiomu oraz jego specyfikę i co najważniejsze wskazuje co możemy zrobić żeby o niego zadbać. Przekazuje nam kilka prostych kroków, które mogą wpłynąć na jakość naszego życia. Mnie książka ta zmusiła do refleksji nad pewnymi kwestiami i myślę, że dla Was też nie pozostanie obojętna.



Autor: Alanna Collen
Tytuł: Cicha władza mikrobów. Jak drobnoustroje w ciele człowieka wpływają na zdrowie i szczęście.
Tytuł oryginalny: 10% Human. How Your Body,s Microbes Hold the Key to Health and Happiness.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 358

wtorek, 19 lutego 2019

Recenzja: Grzegorz Wielgus "Czarcie słowa"




„Czarcie słowa” to moje drugie spotkanie z trójką średniowiecznych bohaterów, Jaksą, Lambertem i Bratem Gotfrydem. Tym razem przenosimy się do Austrii w roku 1279. Panujący władca urządza turniej rycerski, na który zjeżdżają się rycerze, możni i władcy również z Państw ościennych. Nie mogło tam zabraknąć również naszych bohaterów. Wraz z rozpoczęciem turnieju pojawiają się pierwsze pogłoski o tajemniczym stworze, który w okrutny sposób morduje okolicznych mieszkańców i pozostawia na drzewach wyryte słowa, które nie składają się w logiczną całość i są dla wszystkich znakiem czarciej mocy. Do walki z potworem stają oczywiście dominikanim i dwójka niestrudzonych rycerzy, próbując odkryć czy faktycznie siły piekielne maczały w tym swe szpony. 

Intryga uknuta przez autora jest po raz kolejny dobrze dopracowana. Łączy w sobie wiele wątków, które przeplatają się ze sobą i tworzą razem niesamowitą przygodę. Nie zabrakło podłoża ze starodawnych wierzeń i legend, a także elementów politycznych. Wszystko to spajały sceny turniejowych walk i rycerskich zmagań.

Jak w przypadku poprzedniej części trzeba się wkręcić w styl jakim napisana jest książka. Język stylizowany na średniowieczny, pełen archaizmów trochę spowalnia tempo czytania, ale tylko nieznacznie. Trzeba po prostu czytać trochę bardziej uważnie. Mimo wszystko język tej książki i tak jest bardziej współczesny niż poprzednia część przygód naszych bohaterów więc zdecydowanie łatwiej się do niego przyzwyczaić.





Może to przez to, że czytałam ją wieczorami po pracy i to będąc chorą więc nie w pełni władz umysłowych, ale momentami gubiłam się w bohaterach książki. Wątki polityczne były przepełnione ilością osób w nich uczestniczących i potrzebowałam chwilami więcej skupienia żeby poukładać sobie w głowie kto jest kim i po czyjej jest stronie.

To za czym najbardziej tęskniłam po przeczytaniu pierwszej części była relacja między Jaksą i Lambertem, ich ironiczne żarty i energia między nimi jest nie do podrobienia. Czytając „Czarcie słowa” dostałam oczywiście to za czym tak tęskniłam. Co prawda żarty nie były aż tak wyraziste jak w pierwszej części, ale nadawały czytaniu przyjemny koloryt i zdecydowanie dodawały książce uroku.




Jeżeli miałabym wybierać jeszcze raz to zdecydowanie sięgnęłabym po tą książkę raz jeszcze. Polecam ją każdemu kto chce przeczytać trochę inny kryminał, osadzony w średniowieczu, spotkać się z legendami i wierzeniami tamtych czasów i przy okazji starać się uratować dwór przed spiskiem.

Autor: Grzegorz Wielgus
Tytuł: Czarcie słowa
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 14.02.2019r
Ilość stron: 365

Recenzja: Agata Suchocka "Twarzą w twarz"


„Twarzą w twarz” to akt drugi serii „Daje Ci wieczność”, która ponownie przenosi nas w świat Łowców. Świat, który jest przepełniony trudną miłością, erotycznym napięciem i wiecznym przywiązaniem.



Fabuła książki rozpoczyna się w momencie kiedy Lothar odkrywa, że towarzysz jego wieczności opuścił go, pozostawił samego. Tą część historii poznajemy właśnie z jego perspektywy jednak opowiada nam ją narrator nieuczestniczący, nie sam bohater jak miało to miejsce w pierwszej części. Opowieść osadzona jest w czasach bardziej nam współczesnych, nie dostajemy dokładnej informacji, w którym roku odgrywają się wydarzenia, ale nie jest to ważną informacją więc jej brak w niczym nie przeszkadza.

Lothar próbując poradzić sobie z bólem po stracie ukochanego wyrusza w daleką podróż, która stawia na jego drodze niespotykanych bohaterów, odkrywa podczas jej trwania głęboko skrywane niespodziewane sekrety.





Styl pisarski jest bardzo przyjemny i lekki, Potrafi sprawić, że czyta się ją zaskakująco szybko. Mi przeczytanie jej zajęło jeden dzień. Książka należy do nurtu Yaoi więc pewnie znajdą się czytelnicy, którym wątki męsko-męskie w niej przedstawione nie będą odpowiadały. Muszę Was uspokoić bo nie ma się czego obawiać. Autorka sceny erotyczne opisuje w taki sposób, że nie sieją one zgorszenia, a przepełnione są uczuciami, którymi bohaterowie się obdarzają.

W drugim tomie małym minusem było dla mnie osadzenie akcji w czasach współczesnych. Jednak to przeniesienie się w czasie w pierwszej części dodawało książce jakiegoś malowniczego, artystycznego nurtu. Mimo wszystko czytało się ją świetnie. Pierwsze strony przepełnione są poszukiwaniem dalszego sensu życia po ogromnej stracie, czuć tutaj próbę zagłuszenia przez Lothara wyrzutów sumienia. Jest to jednak tylko początek, który daje podłoże pod kolejne wydarzenia, które wciągają czytelnika i nie puszczają do ostatniej strony. Autorka przygotowała nam tak niespodziewane zwroty akcji, że nic tutaj nie może być oczywiste i na każdym kroku jesteśmy zaskakiwani czymś nowym.




Książa jest zdecydowanie mniej erotyczna niż jej poprzedniczka, nie czuć tu aż takiego napięcia jednak wynika to bezpośrednio z wydarzeń, które miały miejsce i w ogóle nie odbiera czytelnikowi radości z czytania i poznawania dalszych losów bohaterów, do których przywiązaliśmy się w pierwszym tomie.

Podsumowując polecam Wam tą książkę z całego serca. Bardzo ciekawa historia, sekrety ukrywane przed najbliższymi i prawdziwe emocje wyciekające z każdej strony jest tym co na pewno przyciągnie i przekona Was do tej pozycji. Przed lekturą polecam jednak zapoznać się z pierwszą częścią, która doskonale przedstawi Wam zależności między bohaterami, emocje które między nimi buzują i wpływają na ich decyzje.





Autor: Agata Suchocka
Tytuł: Twarzą w twarz. Daję Ci wieczność – akt II
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 14.02.2019
Ilość stron: 255


poniedziałek, 14 stycznia 2019

Recenzja premierowa: Peter Gallert, Jorg Reiter "Wiara, miłość, śmierć"


To, że uwielbiam kryminały to wiecie. Nikogo więc nie zdziwi to, że nie mogłam odmówić sobie przeczytania tej premiery.



Zaczyna się nietypowo. Na jednym z mostów stoi policjant, który postanowił odebrać sobie życie. Niespodziewanie obok niego pojawia się policyjny duchowny Martin Bauer, którego zadaniem było odwieść go od tego pomysłu, a który niespodziewanie sam skacze. Zaskoczony niedoszły samobójca skacze za duchownym, ratuje go i razem wypływają na brzeg. Brawurowy wyczyn Bauer'a wydaje się być sukcesem jednak jeszcze tego samego dnia okazuje się, że uratowany policjant zginął od upadku z dachu parkingu. Patrząc na wcześniejsze zdarzenia wniosek nasuwa się sam, dokończył to w czym wcześniej mu przeszkodzono. Jedyną osobą, która ma wątpliwości jest nasz bohater. Postanawiam odkryć prawdę, wbrew wszelkim przeciwnościom. Dokąd zaprowadzi go to małe prywatne śledztwo? Jak odbije się to na nim i jego najbliższych?






Konstrukcja fabuły, pomysł na nią jest ciekawy. Mamy postać policyjnego duchownego, który prowadzony przeczuciem próbuję odkryć tajemnicę śmierci policjanta, którą nikt się nie interesuje. Wprowadza go to w nieznany dotąd świat, odkrywa czarne sekrety miasta, które wydaje mu się, że dobrze zna. Problemy jakie porusza książka z początku wydały mi się mało „kryminalne” jednak z każdą kolejna stroną zagadka zataczała coraz szersze kręgi i wplątywała mnie mimowolnie w chęć jej rozwiązania. Pokazuje to, że mimo moich wcześniejszych obaw fabuła skonstruowana jest  w dopracowany sposób. Nie doszukałam się żadnych większych w fabule przez co przyjemnie towarzyszyło się naszemu bohaterowi w walce o prawdę.
Książka posiada większość elementów, które charakteryzują ten gatunek. Mamy wyrazistą postać głównego bohatera, która dąży do odkrycia prawdy nie bacząc na koszty. Martin Bauer cechuje się wyjątkową intuicją i brawurą, która nie raz wprowadzi go w kłopoty. Jest tutaj również zagadkowe zgon, w którego przebieg wątpi tylko jedna osoba . Są również skrywane sekrety sprzed lat, które mają bezpośredni wpływ na akcję przedstawioną w książce, i które są kluczem do jej rozwiązania.


Powieść czyta się bez problemów, w zadowalającym, dosyć szybkim tempie co jest dużym plusem, w końcu kto lubi książki, które się nie kończą? Niestety styl pisarski autorów momentami zasługuje na mały minus ponieważ pojawia się w trakcie czytania kilka momentów, w którym narracja prowadzona jest w chaotyczny sposób. Chodzi dokładnie o przeskakiwanie w trakcie akcji z perspektywy jednego bohatera na perspektywę inne osoby. Takie zabiegi są zazwyczaj dużym plusem, pozwalają czytelnikowi lepiej zrozumieć i wczuć się w dana akcję, jednak tutaj momentami te przeskoki były zupełnie nie zaznaczone przez co wkradało się zamieszanie, z jakiej perspektywy dana historia jest akurat opowiadana. Wymuszało to niekiedy cofnięcie się o kilka linijek i dokładne przeanalizowanie danej sceny i wyłapanie momentu, w którym „przełączamy się” na innego bohatera. Są to na szczęście sporadyczne sytuacje i nie wpływają bardzo na odbiór całej powieści.





Podsumowując, czy książka mi się podobała? Jak najbardziej tak! Ciekawa fabuła, główny bohater poruszający emocje i poszukiwanie rozwiązania tajemniczej zagadki zdecydowanie przysłania malutkie mankamenty pojawiające się w prowadzeniu narracji. Więc jeśli tak jak ja jesteście fanami kryminałów, albo chcielibyście bliżej zapoznać się z tym gatunkiem, nie zaczynając od razu od tych najmroczniejszych to szczerze ją Wam polecam. Na pewno miło spędzicie z nią czas.

Autor:Peter Gallert, Jorg Reiter
Tytuł: Wiara, miłość, śmierć. Kroniki Martina Bauer
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 14.01.2019
Ilość stron: 414

piątek, 11 stycznia 2019

Recenzja przedpremierowa: Anne Bishop "Filary świata"


Nie mam za dużego doświadczenia w czytaniu książek fantasy, jednak nie przepuszczam okazji żeby poszerzyć mój repertuar w tym gatunku. Te światy pełne magii, niespotykanych stworzeń i ciekawych bohaterów same pchają się do rąk i zachęcają się do czytania.
Książki Anne Bishop są znane w kręgach miłośników fantastyki, a dla mnie był to zupełny debiut jeżeli chodzi o jej twórczość i muszę przyznać, że była to ciekawa przygoda.

„Filary Świata”, bo o tej książce mowa, to pierwszy tom z serii Tir Alainn. Tir Alainn to magiczna kraina zamieszkiwana przez lód Fae. Niestety drogi łączące krainę ze światem ludzi zaczynają nagle zanikać, a wraz z nimi we mgle przepadają części Tir Alainn leżące przy przejściach. Przerażeni Face starają się odnaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy żeby zapobiec śmierci swojego gatunku.
Jednocześnie w świecie ludzi żyje Ari, młoda czarownica, która czuje nadchodzące złe zmiany, ale nie potrafi sprecyzować swoich lęków. W pewnym momencie drogi Ari i Fae przecinają się, co wyniknie z tego spotkania? Czym są Filary Świata? I czy uda się zapobiec tragedii?

Fabuła książki jest wyjątkowo ciekawa. Pomimo, że może nie ma tu co chwilę spektakularnych zwrotów akcji to przedstawiona historia jest bardzo dobrze skonstruowana. Czytelnik powoli poznaje historię niejako z dwóch punktów widzenia i odkrywa razem z bohaterami skrywane od wieków tajemnice i zapomniane historie. Widać, że autorka dobrze przemyślała zawarte aspekty fabuły i dopracowała je w każdym szczególe. Interakcje między bohaterami są prawdziwe, czytając z kart książki czuć emocje, które między nimi buzują. Można dzięki temu bardziej się do nich przywiązać i z zapartym tchem śledzić ich poczynania. Przeżywać wraz z nimi wzloty i upadki.


Świat, który autorka kreuje nie jest skomplikowany, to dwie sąsiadujące ze sobą krainy, połączone drogami przez zasłonę. Widać wyraźnie podział pomiędzy ich mieszkańcami jednak mimo to ich losy czasami splatają się ze sobą. Nie dostaniemy tu dużej ilości wszelakich stworzeń więc nawet osoba, która dopiero zaczyna swoją drogę z fantastyką nie będzie niczym przytłoczona. Jedyne czego brakuje mi w fabule i kreacji świata to jakiegoś słowniczka, wytłumaczenia kto jest kim. Czytelnik zostaje wrzucony w nowy świat i potrzeba trochę czasu żeby się z nim zapoznać, a niektóry kwestie i tak nie zostają do końca wyjaśnione i zostają w sferze domysłów.

Jest to jednak jedyny minus jakiego się doszukałam w tej pozycji. Czyta się ją szybko, styl autorki jest przyjemny. Czytanie było czystą przyjemnością, z radością sięgałam po książkę i żałowałam kiedy się zakończyła. Na szczęście jest to pierwszy tom więc z niecierpliwością mogę wyczekiwać kontynuacji tej niezwykłej przygody.


Autor: Anne Bishop
Tytuł: Filary Świata. Tit Alainn – tom 1
Tytuł oryginalny:The Pillars of the World
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 14.01.2019
Ilość stron:524

niedziela, 30 grudnia 2018

Podsumowanie 2018!


No i mamy koniec roku...Ktoś mi może powiedzieć kiedy to zleciało?



Jak to bywa z końcami i początkami jest to czas pewnych podsumowań. Podsumowujemy swoje życie prywatne, zawodowe, uczuciowe. Czy udało nam się osiągnąć zamierzone cele? A może ten odchodzący rok wybitnie nas czymś zaskoczył?
Z tej okazji chciałam zrobić dla Was małe podsumowanie przeczytanych przeze mnie książek. Postanowiłam sobie, że w tym roku przeczytam ich 52. Słynne wyzwanie, jedna książka na tydzień i oczywiści nic z tego nie wyszło. Właśnie jestem w trakcie 42 książki i chyba z takim wynikiem skończę ten rok. Mimo wszystko nie żałuję bo miałam to szczęście i nie trafił mi się ani jeden kompletny gniot. Kilka pozycji mnie zawiodło, oczekiwałam od nich czegoś innego, czegoś więcej, ale takie książki też są potrzebne. Wydaje mi się, że dzięki nim lepiej doceniamy dobrą literaturę. Zgadzacie się ze mną?



Ale do rzeczy, pomyślałam, że podzielę się z Wami tymi najlepszymi, najbardziej wartymi polecenia i tymi kilkoma, na których się zawiodłam.

Zaczniemy może od tej pozytywniejszej strony czyli polecajki!



Justyna Kopińska „Polska odwraca oczy” , „Z nienawiści do kobiet” , „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”

Nie potrafię spośród tych reportaży wybrać tylko jednej książki. Wszystkie są ważne, wszystkie poruszają istotne, szokujące tematy przy jednoczesnej lekkości pióra autorki. Czyta się je ekspresowo, nie licząc przerw szoku i niedowierzania, z którymi ciężko czasami się uporać. Jeżeli chodzi o tematykę, którą poruszają to nie są to książki lekkie, ale na pewno warto je znać i wyrobić sobie własne zdanie o poruszanych w nich tematach.



Richard Schwartz „Pierwszy róg”


Tej książki nie mogło tu zabraknąć! Dzięki niej otworzyłam się na fantastykę i jaka niesamowita była to przygoda. Fabuła książki toczy się w zasypanej śniegiem karczmie, w której dochodzi do zbrodni i innych ciężkich do wytłumaczenia zdarzeń. Zarówno przedstawiona historia, sposób jej konstrukcji, kreacja bohaterów i interakcje między nimi zachęcają do przewrócenia strony i zagłębienia się w tym świecie.




Khaled Hosseini „Chłopiec z latawcem”

To książka, którą poznałam dzięki Wam. Wasze recenzje zachęciły mnie do jej przeczytania i nie żałuję! To piękna, poruszająca historia o przyjaźni, złamanym zaufaniu i głęboko zakorzenionym poczuciu winy. I to wszystko na tle drastycznych przemian społecznych mających miejsce w Afganistanie. Pomimo tego, że nie ma tam niewyobrażalnych zwrotów akcji, nie jesteśmy bombardowani z każdej strony przygodami to jest to opowieść, która chwyta za serce i pozostaje w nim na długo.




Max Czornyj „Grzech”


Mistrzostwo! Tylko tyle można powiedzieć o tej książce. Mroczna historia, opisana w równie dosadny sposób powoduje momentami ciarki na plecach. Świetnie napisana intryga, obraz mordercy dopracowany w każdym szczególe i lekkie pióro, z tego nie mogło wyjść nic złego! To zdecydowanie jeden z najlepszych kryminałów jakie kiedykolwiek przeczytałam.





Katarzyna Puzyńska „Motylek”,  „Więcej czerwieni”

Pokochałam serie o Lipowie od pierwszych stron! Świetnie skonstruowane kryminały z wątkami obyczajowymi. Oprócz mistrzowsko napisanych wątków kryminalnych mamy też bohaterów z krwi i kości. Jednych się kocha, innych nienawidzi, ale do wszystkich się przywiązujemy. Za mną dopiero dwie pierwsze części, ale przepadałam i nie spocznę dopóki nie skompletuję wszystkich wydanych części.




No i nadszedł ten mniej pozytywny moment, czyli książkowe rozczarowania.


Karen Dione „Córka króla moczarów”

Ta książka zapowiadała się bardzo dobrze, opowieść o dziewczynie, która była córką porwanej kobiety i jej oprawcy. Mieszkająca ze swoją „rodziną” na moczarach nie znała innego świata, nie wiedziała, że coś w tym obrazku jest nie w porządku. Jest to historia młodej osoby, która przeżyła coś niewyobrażalnego jednak czegoś tu brakuje. Nazywanie tej książki świetnym thrillerem psychologicznym jest według mnie trochę przesadzone. Czytało się ją miło jednak coś cały czas umykało, można było poprowadzić tą historię w inny sposób.



Helen Fielding „Bridget Jones. W pogoni za rozumem”


Filmy o tej szalonej dziewczynie znają pewnie wszyscy i większość, tak jak ja, uwielbia. Druga część przygód Bridget jest tym bardzo rzadkim przykładem kiedy to film jest lepszy niż książka. Pierwszą część czytało mi się w porządku, bez fajerwerków co prawda, ale dostałą to czego oczekiwałam, lekką komedię do przeczytania i spędzenia miło czasu. Z drugą częścią niestety była już trochę gorzej. Czytało mi się ją trochę ciężko, prawie odłożyłam ją na półkę w trakcie czytania także zdecydowanie bardziej polecam Wam film.


Zygmunt Miłoszewski „Uwikłanie”

Miałam leki problem z tą książką. Niby pomysł na fabułę ciekawy, mamy morderstwo, do którego dochodzi w dziwnych okolicznościach, które odkrywa zakopane demony z przeszłości, ale jednak były tu pewne braki. Coś w prowadzeniu fabuły poszło nie tak, autor wprowadzał pewne wątki i jakby zupełnie o nich zapominał, skupiał się na czymś innym i element historii, który mógł być bardzo ciekawy został zupełnie porzucony przez co w moich oczach książka trochę straciła.




A jak wygląda Wasze podsumowanie roku? Znalazły się w nim jakieś perełki? Czy może wręcz przeciwnie przestrzegacie innych czytelników przed sięganiem po konkretne pozycje?

No i oczywiście na ten Nowy Rok życzę Wam wszystkiego co najlepsze, aby był lepszy od poprzedniego. Spełniajcie swoje marzenia, realizujcie plany i żyjcie pełnią życia!


Recenzja przedpremierowa: Aleksandra Rumin "Zbrodnia i Karaś"

Pewnie każdy zna klasykę w postaci „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Ja przyznaję się bez bicia, jest to jedna z niewielu lektur, których...