wtorek, 19 lutego 2019

Recenzja: Grzegorz Wielgus "Czarcie słowa"




„Czarcie słowa” to moje drugie spotkanie z trójką średniowiecznych bohaterów, Jaksą, Lambertem i Bratem Gotfrydem. Tym razem przenosimy się do Austrii w roku 1279. Panujący władca urządza turniej rycerski, na który zjeżdżają się rycerze, możni i władcy również z Państw ościennych. Nie mogło tam zabraknąć również naszych bohaterów. Wraz z rozpoczęciem turnieju pojawiają się pierwsze pogłoski o tajemniczym stworze, który w okrutny sposób morduje okolicznych mieszkańców i pozostawia na drzewach wyryte słowa, które nie składają się w logiczną całość i są dla wszystkich znakiem czarciej mocy. Do walki z potworem stają oczywiście dominikanim i dwójka niestrudzonych rycerzy, próbując odkryć czy faktycznie siły piekielne maczały w tym swe szpony. 

Intryga uknuta przez autora jest po raz kolejny dobrze dopracowana. Łączy w sobie wiele wątków, które przeplatają się ze sobą i tworzą razem niesamowitą przygodę. Nie zabrakło podłoża ze starodawnych wierzeń i legend, a także elementów politycznych. Wszystko to spajały sceny turniejowych walk i rycerskich zmagań.

Jak w przypadku poprzedniej części trzeba się wkręcić w styl jakim napisana jest książka. Język stylizowany na średniowieczny, pełen archaizmów trochę spowalnia tempo czytania, ale tylko nieznacznie. Trzeba po prostu czytać trochę bardziej uważnie. Mimo wszystko język tej książki i tak jest bardziej współczesny niż poprzednia część przygód naszych bohaterów więc zdecydowanie łatwiej się do niego przyzwyczaić.





Może to przez to, że czytałam ją wieczorami po pracy i to będąc chorą więc nie w pełni władz umysłowych, ale momentami gubiłam się w bohaterach książki. Wątki polityczne były przepełnione ilością osób w nich uczestniczących i potrzebowałam chwilami więcej skupienia żeby poukładać sobie w głowie kto jest kim i po czyjej jest stronie.

To za czym najbardziej tęskniłam po przeczytaniu pierwszej części była relacja między Jaksą i Lambertem, ich ironiczne żarty i energia między nimi jest nie do podrobienia. Czytając „Czarcie słowa” dostałam oczywiście to za czym tak tęskniłam. Co prawda żarty nie były aż tak wyraziste jak w pierwszej części, ale nadawały czytaniu przyjemny koloryt i zdecydowanie dodawały książce uroku.




Jeżeli miałabym wybierać jeszcze raz to zdecydowanie sięgnęłabym po tą książkę raz jeszcze. Polecam ją każdemu kto chce przeczytać trochę inny kryminał, osadzony w średniowieczu, spotkać się z legendami i wierzeniami tamtych czasów i przy okazji starać się uratować dwór przed spiskiem.

Autor: Grzegorz Wielgus
Tytuł: Czarcie słowa
Wydawnictwo: Initium
Data premiery: 14.02.2019r
Ilość stron: 365

18 komentarzy:

  1. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    Eli z https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. A książce nigdy wcześniej nie słyszałam i choć lubię "historyczne" klimaty, to nie wiem czy to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi jest przypisać ja do konkretnego gatunku, ma cechy kilku z nich ale to połączenie wychodzi bardzo dobrze więc może jednak kiedyś się skusisz. :)

      Usuń
  3. To chyba nie moje klimaty do czytania :) za to moja siostra lubi czytać takie książki. Widzę, że data premiery była niedawno to polecę jej ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Mam nadzieję, że przypadnie jej do gustu! :)

      Usuń
  4. Kryminały lubię, historią się interesuję... Czyżby to coś dla mnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko na to wskazuje! Trzeba to koniecznie sprawdzić. ;)

      Usuń
  5. pierwszy raz o tym słyszę, a szkoda, bo lubie intrygę w lit i ironię bohaterów

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka po tej recenzji wygląda na interesującą. Może się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawa okładka, ale nie moje czytelnicze klimaty,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie możemy wszyscy lubić tego samego, ale może mimo wszystko jak będzie kiedyś okazja to dasz jej szansę. :)

      Usuń
  8. Bardzo lubię książki, w których wyraziste i zróżnicowane charaktery wraz z rozwojem fabuły dojrzewają i pokazują jak daleko można dotrzeć, zaczynając od punktu, w którym tak bardzo się w siebie nie wierzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wtedy książka robi się tylko ciekawsza. :)

      Usuń
  9. ooo.. super propozycja, wcześniej nie słyszałam o tej książce, a widzę, że mogłaby mi przypaść do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń

Recenzja przedpremierowa: Aleksandra Rumin "Zbrodnia i Karaś"

Pewnie każdy zna klasykę w postaci „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Ja przyznaję się bez bicia, jest to jedna z niewielu lektur, których...