niedziela, 30 września 2018

Booktour'owy wrzesień!

Odkąd postanowiłam spróbować swoich sił z bookstagramem, blogiem i całą internetową stroną książkowego świata nieustannie zaskakują mnie różnego rodzaju akcje odbywające się w tym fascynującym miejscu!

Jednym z nich jest wędrówka książki, czyli booktour. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą z czym to się je jest to akcja polegająca na tym, że właściciel danej książki zbiera grupę ludzi zainteresowanych jej przeczytaniem i wysyła ją w świat, tzn do jednej konkretnej osoby, która ma za zadanie w wyznaczonym czasie lekturę odbyć i przesłać ją do kolejnej osoby. W książkach tych jest zazwyczaj wyznaczone miejsce na pozdrowienie pozostałych uczestników zabawy, zostawienie kilku słów naszej o niej opinii oraz mamy też możliwość zaznaczenie fragmentów, które zwróciły naszą uwagę. Po tym jak wszyscy uczestnicy przeczytają daną pozycję zostaje ona oczywiście odesłana do właściciela.

Do tej pory wzięłam udział w trzech takich zabawach i los chciał tak, że przyjeżdżały one do mnie praktycznie  jedna po drugiej.



Pierwszą książką otrzymaną w ramach akcji był "Nocny film" Marishy Pessl. 




Akcja skupia się tutaj wokół tajemniczego reżysera, którego córka nagle popełnia samobójstwo. Zagadkę nagłej śmierci młodej dziewczyny próbuje rozwikłać dziennikarz wraz z dwójką młodych ludzi, którzy są w pewien sposób powiązani ze zmarłą. Książka przypadła mi do gustu, pomimo dużej ilości stron nie ciągnęła się, a zwroty akcji i nowe wątki, które wprowadziła autorka tylko bardziej podsycały ciekawość co może się jeszcze wydarzyć i jaki będzie jej finał. Jedyne co trochę mnie zawiodło to sposób w jaki została ona zakończona, autorka budowała napięcie, bawiła się z czytelnikiem w kotka i myszkę, a zakończenie niestety dla mnie nie było jej złapaniem. Spodziewałam się trochę innego finału tej historii jednak pomimo to bardzo Wam "Nocny film" polecam, nie będziecie się nudzić!





Kolejna książka, która do mnie dotarła była czymś zupełnie innym, mianowicie była to "Szeptucha" autorstwa Iwony Menzel.



Jest to lekka powieść o wiejskiej Szeptusze, czyli osobie, która za pomocą ziół i modlitwy pomaga innym ludziom z ich zdrowotnymi problemami. Nie jest to jednak historia tylko o Niej, a raczej obraz całej społeczności podlaskiej wsi zarówno w czasie teraźniejszym jak i na przestrzeni lat. Książkę czytało się bardzo przyjemnie i szybko między innymi dzięki stylowi autorki, czytając miałam wrażenie jakby mi ktoś opowiadał te historie. Czułam się jakbym siedziała z kubkiem herbaty na tej wsi i słuchała o jej sekretach skrywanych przed światem zewnętrznym. Z kart książki niemalże czuło się jak dawne wierzenia, tradycje i sposób życia wypierane są przez nowoczesne, miejskie życie, Napawa to trochę niepokojem i smutkiem, czuć zatracenie wartości, które przez tyle lat przyświecało tym ludziom. Książkę polecam wszystkim, którzy lubią takie lekkie opowieści i niekoniecznie oczekują wielkich wydarzeń i nagłych zwrotów akcji, a chcą miło spędzi czas i przenieść się na chwilę w te piękne rejony.




Ostatnią pozycją, którą miała okazję przeczytać była "Eremanta" Joanny Skalskiej.

Jest to książka, która okazała się chyba największym zaskoczeniem, po której spodziewałam się czegoś trochę innego niż to co autorka przedstawiła. Jest to opowieść, w której przeplatają się historia skrytej wśród gór nieznanego kraju wioski dotkniętej przez klątwę oraz współczesnej dziewczyny, która nie do końca wie czego chce od życia. Czytając opis z tylu okładki liczyłam na jakieś magiczne połączenie pomiędzy tymi elementami czego niestety nie dostałam i co było niejako moim zarzutem do tej historii jednak to co dostałam w zamian skutecznie ratuje tą książkę i stawia ją w bardzo dobrym świetle. Jest tu oczywiście tajemnicza klątwa determinująca życie mieszkańców wioski i bardzo przyjemnie się ją odkrywało. Podobnie jak w "Szeptusze" nie dostaniemy tutaj wartkiej akcji czy niespodziewanych zwrotów akcji. Jest to raczej lektura, która zmusza nas do przemyśleń nad konsekwencją swoich zachowań, nad tym jaki mają one wpływ nie tylko na nas, ale również na innych ludzi.  Na pewno nie jest to pozycja dla wszystkich, trafi raczej w  gusta tych czytelników, którzy lubią książki które zamiast spektakularnych zwrotów akcji niosą swoją treścią jakieś przesłanie.



Miałam to szczęście, że trafiłam na książki, które przypadły mi do gustu, ale nawet gdyby tak nie było to moje zdanie o booktour byłoby takie samo: Warto! Dzięki tej zabawie miałam okazje przeczytać fajne, wartościowe książki. Po niektóre z nich pewnie sama bym nie sięgnęła i nie wiedziałabym nawet co straciłam. Dlatego jak będę miała taką okazję to na pewno jeszcze się skuszę  na taką zabawę.

A Wy bierzecie udział w tego typu akcjach? Jak wrażenia? Trafiliście podczas nich na książki, które Was zachwyciły?
Buziaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja przedpremierowa: Aleksandra Rumin "Zbrodnia i Karaś"

Pewnie każdy zna klasykę w postaci „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Ja przyznaję się bez bicia, jest to jedna z niewielu lektur, których...