niedziela, 7 stycznia 2018

Recenzja: Karen Dionne "Córka króla moczarów"


"Trzeba przyjąć odpowiedzialność za swoje decyzje, nawet jeśli nie kończą się oczekiwanym rezultatem"

Helena wydaje się normalną kobietą. Prowadzi swój mały biznes, jest matką i żoną. Oprócz tatuaży, które stara się ukryć przed wścibskimi oczami ludzi nic nie wskazuje na to, że początek jej życia nie wyglądał jak ten ze zdjęć w "National Geographic", które tak uwielbiała w dzieciństwie. Bohaterka wychowała się na mokradłach wraz z matką i ojcem. Pomyślimy nic nadzwyczajnego, tym bardziej że jej ojciec ma indiańskie korzenie. Jednak za tym obrazkiem kryje się większa tajemnica. Helena jest Córką króla Moczarów, który porwał jej matkę gdy ta była jeszcze dzieckiem i przetrzymywał wbrew jej woli z dala od ludzi. To właśnie w tych okolicznościach przyszła na świat i wychowała się niczego nie świadoma bohaterka...
Jak to życie wyglądało?
Jak to wpłynęło na jej dalsze postępowanie? 
Jak udało jej się stworzyć normalne życie po tym co przeżyła?
Na te i inne pytania znajdziecie oczywiście odpowiedzi w książce "Córka króla moczarów" autorstwa Karen Dionn. 
Powieść napisana jest z perspektywy samej Heleny, to ona opowiada nam swoją historię, stara się chociaż trochę wytłumaczyć jak znalazła się w tym miejscu, w którym jest teraz i co kierowało jej wyborami. 
Książka napisana jest prostym, przyjemnym językiem jednak jest to głównie narracja, co w moim przypadku wydawało mi się momentami monotonne. Chociaż autorka dba o to żeby opisy nie były za długie i sprytnie przeplata ze sobą wątki to jednak mi brakowało czasami wartkiej akcji. 
Sama fabuła jest ciekawa, wprowadza nas w świat, o którym nie mamy pojęcia. Jednak nazwanie tej pozycji świetnym thrillerem psychologicznym wydaje mi się trochę przesadzone. Jest to raczej opowieść dziewczyny, która nie zna innego życia i chociaż opowiada o okropieństwach, których dopuścił się jej ojciec to nie zna ona innego świata i nie wywołuje przez to w czytelniku bardzo poruszających emocji. Może inaczej byłoby gdyby historia była napisana z perspektywy Matki? Kto wie, nie jest nam dane tego stwierdzić. W zamian za to dostajemy miłą lekturę o niewyobrażalnej zbrodni, swoistym terrorze psychologicznym i uwikłaniu w to małej dziewczynki.
Napięcie w książce wzrasta wraz z każdą następna przeczytaną stroną, by swój punkt kulminacyjny mieć na samym końcu.
Moja ogólna ocena jest jednak pozytywna, co prawda nie tego do końca spodziewałam się po tej pozycji jednak polecam Wam zaznajomienie się z nią, Może będziecie mieli zupełnie inne odczucia co do niej. 
Jeżeli Was skusiłam do jej przeczytania lub już jesteście po jej lekturze to dajcie koniecznie znać co Wy o niej sądzicie!
Buziaki
Tytuł: Córka króla moczarów 
Tytuł oryginalny : The marsh Kings doughter
Autor: Karen Dionne 
Wydawnictwo:  Media rodzina
Ilość stron: 333

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja przedpremierowa: Aleksandra Rumin "Zbrodnia i Karaś"

Pewnie każdy zna klasykę w postaci „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Ja przyznaję się bez bicia, jest to jedna z niewielu lektur, których...